Wszyscy stali i gapili się na mnie. Miałam wielką ochotę wygonić ich wszystkich ale musiałam posiadać jeszcze jakiś status społeczny. Niedługo nie będę ich potrzebowała. Ludzi, którzy uśmiechają się do mnie szczerze w zamian za kolejny kieliszek ekskluzywnego szampana na moim przyjęciu. Niedługo będę gwiazdą. Stojąc w jeszcze przez chwilę poszłam szybko to mojej prywatnej toalety. Spojrzałam w lustro. Usta idealnie czerwone, oczy idealnie i zalotnie podkreślone kredką i tuszem. Loki, które zrobiłam trzymały się idealnie. Nawet kreacja, którą miałam tylko na to przyjęcie wyglądała idealnie. Wszystko było idealnie oprócz tego idioty. Pieprzyć go, trzeba iść. Bawić się i nie pamiętać z tego nic następnego dnia. Jestem wolna. Wyszłam z toalety i zaczepiłam pierwszego chłopaka, który stał obok mnie, żeby przyniósł mi drinka. Po chwili wypiłam go na łyka i wstawiłam do wielkiej donicy, gdyż nie było miejsca gdzieś indziej. Przykryłam szklankę liśćmi rośliny, która rosła w donicy i poszłam do gości. Rozmawiałam z kilkoma bliższymi ludźmi pół nocy. Koło czwartej większość zmyła się. Zostały tylko dwie dziewczyny, którym pozwoliłam przenocować u mnie. Położyły się pod kocem na miękkim dywanie w salonie. Ja poszłam do toalety, związałam włosy w kitkę i zmyłam cały makijaż. Wyglądałam bez niego jakbym nie miała oczu albo w ogóle twarzy. Kiedy skończyłam, rozebrałam się i poszłam do nowego łóżka. Było niesamowicie wygodne. Napita trochę zasnęłam w chwilkę.
Obudził mnie straszny, lecz potrzebny, dźwięk budzika. Wymacałam go ręką mając twarz pod kołdrą i rzuciłam nim na oślep. Trafiłam w jakieś szklanki albo butelki. Po kilkunastu minutach wybudzania się ze snu wstałam i przeciągnęłam się. Dziewczyny chyba spały jeszcze więc na palcach poszłam na taras. Myliłam się, mieszkanie stało puste a dziewczyny zostawiły tylko karteczkę z podziękowaniami na ładnie złożonym kocu. Na tarasie odpaliłam papierosa i rozpuściłam włosy. Uwielbiałam jak ich miękkie kosmki muskały moje nagie plecy w słońcu. Nawet nie wiedziałam, która jest godzina. Znalazłam gdzieś mój telefon. Kilka minut po trzynastej. Zabalowałam chyba za długo. Miałam jedną nieodczytaną wiadomość. Od Marka. Pisał, że będzie w domu do siedemnastej więc mogę przyjść po jakieś rzeczy. Tylko ja wiedziałam po co idę więc wzięłam prysznic, zostawiłam włosy takie jak były, ubrałam jakieś obcasy i spodnie i wyszłam z domu. Przed budynkiem zadzwoniłam po kogoś, kto posprząta mieszkanie. Dobrze, że miałam kasę. Wjeżdżając windą do mieszkania Marka spojrzałam na siebie w lustrze. Wyglądałam jak gwiazda. Kiedy weszła do mieszkania zobaczyłam przyjaciela, który wyglądał jakby nie spał i pił całą noc. Miał łzy w oczach kiedy mnie zobaczył. Zignorowałam to i poszłam po tylko jedną, jedyną rzecz, która była ukryta w moim pokoju. Na moje nieszczęście Mark poszedł za mną i oparł się o próg drzwi do mojej byłej sypialni. Gapił się jak świr bez słowa. Za jedną z komód w pokoju odlatywała deska z podłogi. Odsunęłam szafkę z trudem i odchyliłam deskę z podłogi. Pod nią były 3 pełne strzykawki i dość duża ampułka. To miałam na czarną godzinę. Mark kiedy zobaczył co trzymam w dłoni zrobił wielkie oczy. Ja odstawiłam tylko komodę na miejsce, zarzuciłam włosami, założyłam czarne okulary i weszłam do windy. Mark wszedł do niej też. Trochę od niego śmierdziało. Spojrzałam na niego spod czarnych szkieł.
- Czego chcesz ?
- Nie zostawiaj mnie Sophie. Nie mogę mieszkać sam a ty masz przy sobie tyle ćpania... Coś ty ze sobą zro...
- Stul pysk, nie wtrącaj się i stań w kolejce po mój autograf. Nie jesteś już moim przyjacielem czy nawet znajomym. Usuń mnie z pamięci. Okej ? No a teraz idę zdobywać sławę.
Mark nie odezwał się słowem. Kolejna łza popłynęła po jego policzku. Też poczułam się źle. Czemu ? Usunęłam tę myśl z głowy i uśmiechnęłam się sztucznie. Przed budynkiem jakiś facet gwizdnął na mnie. Westchnęłam tylko teatralnie i wsiadłam do czarnej taksówki. Siedząc w samochodzie spojrzałam gdzie mam jakieś spotkanie. Casting w centrum na szesnastą. Pojechałam szybko do domu, przebrałam się w najdroższe ciuchy jakie miałam i najwyższe obcasy w szafie i byłam na miejscu w sam raz, żeby się jeszcze zapisać. Po moim występie jury zamilkło. Może to właśnie ten moment ?
- Sophie. Masz piękny głos, świetny styl i wszystko, co powinna mieć gwiazda ale castingi to nie miejsce dla ciebie. Niestety nie przechodzisz do następnego etapu. Na twoim miejscu wzięlibyśmy szturmem każdą wytwórnię w mieście. Zacznij dzwonić i przychodzić na spotkania specjalnie dla Ciebie. Jeśli nie zgodzą się każ im zadzwonić do nas a my potwierdzimy twoją pewność. Nie zaczynaj od castingów bo to za mały format dla twojego głosu.
Słysząc to popłakałam się, podziękowała i zabrałam od przedstawiciela jury elegancką kartkę z rekomendacjami krytyków muzycznych. Rozpłakana wyszła z sali. Widziałam tylko naśmiewające się ze mnie dziewczyny. Nie wiedziały tylko co mam na kartce. Mam przepustkę do wymarzonego życia. Nie czekałam długo, żeby ucieszyć się na całego. Weszłam do toalety dla osób biorących udział w castingu i wyciągnęłam napełnioną wcześniej strzykawkę. Ładując w kanał zauważyłam, że mam dużo blizn. Będę musiała je bardziej pudrować. Wbiłam sie szybko i już po chwili usiadłam oparta o sedes i odpłynęłam. Urwał mi się film.
Kiedy się obudziłam nie leżałam już w tym samym miejscu. Coś było nie tak.