sobota, 3 grudnia 2011

ROZDZIAŁ I

Jechałam na jakimś łóżku, które prowadziły dwie kobiety ubrane w białe stroje. Po chwili zatrzymały łóżku i otworzyły drzwi do jakiegoś pomieszczenia. Za nim słyszałam krzyki i wrzaski ludzi, którzy byli obrywani ze skóry albo bali się czegoś tak potwornie, że nie dawali rady bać się w ciszy. Jeszcze nie krzyczała ze strachu na całe gardło przed czymś lub kimś. Nigdy. Kobiety zawiozły mnie do jakiegoś cichszego miejsca wymieniając między sobą spojrzenia. Co chwila mijali nas jacyś dziwni ludzie ale nie mogłam się za nimi obejrzeć, bo nie miałam siły podnieść się z łóżka. Zaklęłam pod nosem czym zwróciłam uwagę jednej z kobiet, Spojrzała na mnie oburzona. Postawiły mnie między jakimiś pseudo ścianami z zielonej bibuły i kazały nie ruszać się. Obrazy zeszłej nocy powoli dochodziły do mnie. To ja ? Czy ktoś inny ? Nie wiem kogo widzę w urwanych wspomnieniach nocy. Spojrzałam na swoją rękę i przeraziłam się. Był tam fioletowy ślad po igle, którą wkułam sobie zeszłej nocy, żeby zaćpać jeszcze mocniej niż zazwyczaj. Trafiłam do psychiatryka ? Powoli wyprostowałam się w pasie i rozejrzałam po sali. Wrzaski z przodu nie ustępowały, dookoła chodziły kobiety z obłąkanym wzrokiem szukając czegoś. Jedne mamrotały coś a inne rzucały się o ściany i uderzały o nimi głową. Patrzyłam na to przerażona. Nie mogła tu trafić, miałam dzisiaj casting. Wyrwałam sobie kroplówkę i owinęłam prawie nagie ciało prześcieradłem. Obok łóżka stały moje wysokie obcasy od Zanottiego. Ubrałam je i zobaczyłam, że na szafce obok mojego łóżka leżą moje rzeczy w torebce. Szybko ubrałam swoją bieliznę i zwiewną sukienkę imitującą motyle wzory. Nasunęłam jeszcze okulary- muchy na nos i rozejrzałam się, czy żadna pielęgniarka nie idzie do mnie. Cisza, żadnego normalnego i spokojnego głosu. Sami obłąkani. Ja do nich nie należę. Ja będę gwiazdą. Przetarłam przedramię prześcieradłem, żeby nie było widać krwi po wenflonie. Chwyciłam torebkę i szybkim krokiem wyszłam z oddziału, zjechałam windą i złapałam taksówkę pod kliniką. Gdybym tam została to moi rodzice znaleźliby mnie i zabrali do domu. nie po to robię to wszystko tutaj, żeby mnie wywieźli do domu i szpikowali lekami do końca życia. Będę gwiazdą i nikt mi nie przeszkodzi, Kazałam kierowcy jechać do najbliższego parku. Kiedy tam byłam wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Marka.
- Sophie, gdzie jesteś?! Szukaliśmy Cię całą noc!- usłyszałam tylko i podałam nazwę parku, w którym siedziałam zapłakana z rozmazanym makijażem. Nawet wielkie okulary tego nie mogły ukryć. Zasłoniłam się blond włosami do połowy pleców i udawałam, że patrzę w ziemię i jest to czymś interesującym. Po kilkunastu minutach Mark przyjechał swoim samochodem i zabrał mnie do naszego apartamentu w centrum.
Nie odzywał się całą drogę, od razu zobaczył nakłucie na lewym przedramieniu. Całą drogę panowała cisza. Na miejscu wzięłam prysznic, przebrałam się w zwykłe czarne legginsy, wysokie czarne koturny i białą koszulkę na ramiączka. Narzuciłam na siebie jakąś bluzę Marka i poszłam na casting. Na miejscu było strasznie dużo ludzi. Nadal nie wiedziałam co dzieje się dookoła i byłam głodna, ale to drugie akurat mi pasowało. Przeszłam do następnego etapu i czekałam na swój występ solo. Nagrodą na tym castingu był kontrakt z wytwórnią muzyczną. Zaśpiewałam jedną z piosenek Gagi. Repertuar nie podobał się sędziom. Jednak ocenili mnie wysoko. Na ogłoszenie wyników wszyscy musieliśmy czekać do późnego wieczora. Wiedziałam, że idę do baru z kimś tam później więc wzięłam ze sobą torbę z rzeczami do przebrania. W toalecie było dużo dziewczyn poprawiających makijaż i włosy. Nie patrząc na nie zdjęłam przy ścianie wszystko co miałam na sobie i ubrałam sukienkę z nowej kolekcji Murada. Do tego wysokie obcasy na platformie w kolorze nude. Spakowałam stare rzeczy do torby i wyciągnęłam kosmetyczkę. Przepchałam się do lustra i zmyłam makijaż robiąc nowy, bardziej elegancki. Wychodząc z toalety zauważyłam wielkie poruszenie kandydatów na moje miejsce. Pewnie są już ogłoszenia wyników. Pewnie wygrałam. Podeszłam do tablicy i przejechałam palcem od dołu aż do góry, na której widniało nazwisko zwycięzcy. Zostanę gwiazdą, będę nią na zawsze. Nie było mnie tam. Nie moje nazwisko było wypisane pięknym, pochyłym pismem obok napisu 'ZWYCIĘZCA'. Pierwsza łza popłynęła po moim policzku niespodziewanie. Szybko ubrałam ciemne okulary i zmyłam się ze studia. Mdlałam z głodu ale wstąpiłam w ciemną uliczkę, związałam jakimś sznurkiem z torebki przedramię i wkułam się przygotowaną strzykawką. Po kilku sekundach od strzału nogi ugięły się pode mną i upadłam w kałużę w sukience od Zuhaira Murada. Byłam cała brudna, obcas wyłamał mi się i leżałam oparta o ścianę. Po kilku godzinach leżenia wstałam brudna jak bezdomny, chwyciłam byle jak torebkę i przypomniałam sobie gdzie mieszkam. Nie zadzwoniłam do Marka. Zeszmaciłam się kolejny raz, tylko że tym razem sama przyjdę do domu. Niszczyłam moje ciało z dnia na dzień bardziej zadając mu ból i wychudzając je do granic możliwości. Już wyglądałam jak szkielet. Jeszcze do tego nie wygrałam castingu. Całą drogę do domu gniew wzbierał we mnie tak, że musiałam kopać coś po drodze albo krzyczeć coś. Ludzie oglądali się za mną i śmiali z dziewczyny, która trzyma swoje obcasy w dłoni razem z torebkę, jest brudna od błota, idzie w porwanej sukience i ma makijaż oczu na całej twarzy. Jadąc windą przypomniałam sobie, które beztalencie wygrało casting. Kiedy winda otworzyła się i zobaczyłam wnętrze naszego apartamentu rzuciłam się na wielki obraz Gagi oparty o ścianę i porwałam go długimi paznokciami spiłowanymi w ostry szpic.
- Chciałam być gwiazdą ! Chciałam być gwiazdą !- zaczęłam krzyczeć na całe gardło czując po którymś wrzasku, że gardło pali mnie niewyobrażalnie. Krzyczałam jednak dalej. Po kilku sekundach leżałam na podłodze cała w strzępach obrazu i miotałam się płacząc. Po chwili czystej rozpaczy podniosłam się, zdjęłam brudne rzeczy i przebrałam się w czystą koronkową bieliznę i małą czarną z koronki. Ubrałam na nogi wysokie do ud, skórzane kozaki za gigantycznym obcasie i platformie i pomalowałam usta na czerwono a oczy na czarno. W między czasie wzięłam prysznic i domyłam błoto z kałuży, w której leżałam. Ubrana jak na eleganckie przyjęcie podeszłam do barku i wyciągnęłam 0.5 whisky Jack Daniels. Wypiłam to w kilka minut po czym wyciągnęłam z barku jeszcze srebrną piersiówkę Marka pięknie zdobioną i pełną drogiego alkoholu. Chwiałam się po whisky i zatankowaniu w kanał na nogach ale z piersiówką w torebce wyszłam z domu mijając strzępy obrazu koło windy. Straciłam wszystko co mogłam. Ale będę gwiazdą i uda mi się to. Tylko, że teraz nie pamiętam o tym i idę skończyć się i zeszmacić jeszcze bardziej niż w ciemnym i brudnym zaułku obok studia. Na ulicy faceci gwizdali za mną ale miałam ich gdzieś. Dotarłam do najbliższego klubu i wypiłam w toalecie zawartość piersiówki. Nagle poczułam jak nogi znów robią mi się jak z waty i upadam na podłogę w kabinie w toalecie klubu. Ciemność przed oczami wygrała i urwał mi się film.

1 komentarz:

  1. Zamysł dobry, ale wiele powtórzeń, dużo błędów interpunkcyjnych. Niektóre wtrącenia nie potrzebne, psujące napięcie. Za dużo wymieniania marek, kojarzy mi się to ze stylem "Seksu w wielkim mieście". Jak już pisałem, zamysł dobry, nad wykonaniem pracuj! Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń